MOJA WIELKA GRECKA WYCIECZKA, czyli krótki przewodnik po wyspie Samos
5 miesięcy – tyle czasu minęło od naszej „wielkiej greckiej
wycieczki”, a ja ciągle czuję zapach świeżych pomarańczy, słyszę świergot
wróbelków, które codziennie punkt 17.00 zbierały się w centralnym miejscu
hotelu, czuję smaganie wiatru po twarzy podczas zwiedzania wyspy skuterem …
Wycieczkę wykupiliśmy w biurze podróży Itaka. Nie raz
podróżowałam z tym biurem i zawsze byłam zadowolona. Pierwszy raz był to jednak
typowy wypoczynek z możliwością wykupienia wycieczek, a nie objazdówka. Wyjazd
trwał 8 dni. Był to wspaniały czas, bardzo wypoczęliśmy i z chęcią zostalibyśmy
na dłużej.
KIEDY JECHAĆ NA SAMOS?
My wybraliśmy początek września i uważam, że był to idealny
wybór. Pogoda była przepiękna, upalna. Widać było jednak, że jest to końcówka
sezonu – nie było zbyt wielu ludzi, ale knajpki i sklepiki jak najbardziej
działały. Jeśli nie lubicie tłumów, ale marzy Wam się wylegiwanie w słoneczku
to zdecydowanie polecam ten miesiąc.
HOTEL
Nocowaliśmy w 3-gwiazdkowym hotelu Kampos Village Resort w
miejscowości Kampos. Nie jest to centrum turystyki, a raczej mała nadmorska
mieścinka. Hotel był schludny, urządzony w typowo greckim stylu. Pokoje
klimatyzowane, skromne, ale czyste. Widok z tarasu obejmował plażę, morze i
masyw najwyższego szczytu na wyspie – górę Kerkis.
Przy hotelu działała
restauracja oraz drink bar. Mieliśmy wykupioną opcję all inclusive, także na
brak jedzenia nie mogliśmy narzekać. Kuchnia serwowała potrawy typowo greckie,
ale również te z innych zakątków świata. W przerwach od posiłków można było
napić się drinka lub zjeść lody. W trakcie pobytu mieliśmy możliwość
uczestnictwa w greckim wieczorku, skosztowania typowo greckich potraw oraz tańca
przy muzyce na żywo (oczywiście greckiej). Obsługa hotelu była bardzo miła, bez
problemów można było porozumieć się w języku angielskim.
Na terenie hotelu znajdowały
się trzy baseny. Nie skorzystaliśmy z nich jednak ani razu. W ciągu dnia
woleliśmy spędzać czas na plaży, a godziny otwarcia niestety uniemożliwiały
kąpiele z samego rana lub późnym wieczorem.
Podsumowując, hotel
przyjemny, obsługa miła, jedzenie przepyszne. Z chęcią wróciłabym w to miejsce.
MIASTECZKO I PLAŻA
Jak już wspominałam Kampos to mała, nadmorska mieścinka,
zdecydowanie daleko jej do centrum turystycznego. Po jednej stronie głównej
ulicy znajdował się nasz hotel, a zaraz naprzeciwko plaża. Niestety była ona
„kamienisto-żwirowa z naciskiem na kamienista”. Widoki przepiękne, a woda
przejrzysta. Konieczne było jednak ciągłe chodzenie w obuwiu (no chyba, że ktoś
ma stopy ze stali jak mój mąż to wtedy bez problemu może biegać boso). Nieco
zawiodłam się temperaturą wody w morzu. „Jedź do Grecji, woda będzie cieplutka”
mówili. Szczerze? Temperatura wody wynosiła tyle co w naszym Bałtyku. Być może
w okresie letnim woda jest cieplejsza, nie mam porównania. Temperatura
powietrza wynosiła do 30 stopni.
Ok. 4 kilometry dalej znajdowała się piaskowa plaża Psili
Ammos. Tutaj mieliśmy typową nadbałtycką plażę – piasek i zimna woda.
Przeszliśmy się na nią raz, na co dzień przebywaliśmy na „naszej” żwirkowej plaży.
Miasteczko Kampos oprócz plaży oferuje również możliwość
spaceru po górach. Tuż obok znajdował się najwyższy szczyt wyspy – góra Kerkis.
Nie jesteśmy miłośnikami górskich wspinaczek (no dobrze, JA nie jestem ich
miłośniczką) dlatego zrezygnowaliśmy ze zdobywania szczytu. W jedną stronę idzie
się tam podobno ok. 4 godzin, prawie cały czas w pełnych słońcu, dlatego myślę,
że nie byłby to zbyt rozsądny cel podróży. Postanowiliśmy jednak udać się do
jaskini Pitagorasa.
Kim był Pitagoras tego wyjaśniać nie trzeba. Warto jednak
wspomnieć, że pochodził on z Samos. Pobierał nauki m.in. w Egipcie. Po powrocie
w rodzinne strony popadł w konflikt z ówczesnym tyranem Polikratesem, który
wydał na niego wyrok śmierci. Przez jakiś czas Pitagoras ukrywał się w górach,
właśnie we wspomnianej wcześniej jaskini. Idąc na wycieczkę nastawiliśmy się na
ok. 40 minut drogi, nikt jednak nie wspomniał, że to będzie „40 minut z hakiem,
a hak wynosi dwa razy tyle”. Szliśmy w pełnym słońcu i chociaż nastawialiśmy
się na przyjemny spacer, z pewnością nie była to lekka wędrówka. Po drodze
spotkaliśmy rolnika, który patrząc na nas zlitował się i poczęstował arbuzem.
Nie lubię tego owocu, ale w życiu nie był on taki smaczny jak wtedy! Oczywiście
panu rolnikowi się to opłaciło, bo kupiliśmy u niego oregano (suszone w
całości, nie mielone jak u nas) oraz herbatkę górską (inaczej zwaną gojnikiem
lub szałwią libańską). Sama jaskinia nie była wyjątkowa, ale ten widok z góry!
Zdecydowanie warto było się wspiąć. Jeśli odwiedzicie kiedyś Samos, a nie
jesteście miłośnikami górskich wspinaczek to mimo pewnych niedogodności
zdecydowanie polecam przejść się do Jaskini Pitagorasa.
ZWIEDZANIE SAMOS
Samos nie jest dużą wyspą, spokojnie wystarczy jeden dzień,
żeby ją całą zwiedzić wzdłuż i wszerz. W samym Kampos jest kilka wypożyczalni
samochodów, można również wypożyczyć skuter (niezbędne jest prawo jazdy kat.
A). W wypożyczalniach porozumieć się można po angielsku lub grecku, ale w
niektórych z nich możliwe jest również dogadanie się w innym języku, również po
polsku. Nie wiem ile kosztuje wypożyczenie samochodu, my zdecydowaliśmy się na
skuter. Koszt to ok. 70 zł na dzień. Jeśli macie taką możliwość zdecydowanie
polecam podróżować skuterem, jest to bardzo przyjemne doświadczenie, chociaż w
wyższych partiach wyspy było dość chłodno. Miasteczka, które moim zdaniem warto
zwiedzić to Kokkari (malownicza, nadmorska mieścina gdzie można zjeść prawdziwą
sałatkę grecką – pyszności! Miejcie tylko na względzie, że porcje są dość
konkretne i jedna sałatka spokojnie wystarczy na dwie osoby), Platanos i
Kastania (górskie miasteczka, w których czas jakby się zatrzymał. Możecie
stanowić tam większą atrakcję turystyczną niż to miejsce dla was), Pythagorio
(zobaczycie tam jedyny na wyspie pomnik Pitagorasa i spróbujecie najlepszych
lodów na świecie <3 trzeba się liczyć ze sporym wydatkiem, ale naprawdę
warto. Kawiarnia nazywa się Storia Dolce i ciągle są tam tłumy).
Kokkari
Kokkari
Kokkari
Platanos
Platanos
Kastania
Kastania
Pythagorio – pomnik Pitagorasa
Pythagorio
Pythagorio – najlepsze lody na świecie!
Dużo wątpliwości budzi kwestia bezpieczeństwa na Samos,
głownie problem uchodźców z Afryki. Wiadomo, że Samos jest drugą najchętniej
wybieraną przez uchodźców wyspą (zaraz po Lesbos), znajduje się tam również
specjalny obóz. Na co dzień czuliśmy się na wyspie bardzo bezpiecznie, nie spotykaliśmy
uchodźców. Wyjątkiem była stolica wyspy, Samos. Powiem szczerze, że czuliśmy
się tam bardzo nieswojo, częściej niż Greków czy turystów mijaliśmy grupki
Afrykańczyków. Mieliśmy wrażenie jakbyśmy trafili w sam środek czarnej Afryki,
ale chociaż miasto wydawało się naprawdę piękne zrezygnowaliśmy z jego
zwiedzania.
Podsumowując, podróż na Samos była naprawdę niesamowita i na
pewno kiedyś tam wrócimy. Jeżeli lubicie ciepłe i niezatłoczone miejsca Samos
jesienią to będzie idealny wybór.
Komentarze
Prześlij komentarz